Otis Tarda Otis Tarda
50
BLOG

Tradiszyn.

Otis Tarda Otis Tarda Polityka Obserwuj notkę 4

Nie jest to jakaś wielka historia wigilijna. Ani spektakularnych cudów, ani rozstań z powrotami, ani dramatycznych zwroów akcji. Ot, anegdotka na parę zdań, ale może komuś się spodoba.

Parę lat temu, sam już nie pamiętam czemu (powód musiał być jakiś pokrętny, zwazywszy że byłem wówczas jeszcze bardziej indyferentny religijnie niż obecnie; snobizm pewnie, albo zwykła przekora), , zanim siedliśmy do kolacji wigilijnej, ni stąd ni zowąd naszła mnie myśl, by przeczytać fragment Pisma Świętego. Wiecie: początek jakiejś Ewangelii, najlepiej innej, niż jest czytana w następny dzień w kościele. Przeczytałem, w następnym roku raz jeszcze - i jakoś to się przyjęło. Przynajmniej dla mnie.

Ten rok nie udał mi się zupełnie, święta są raczej dla mnie mało zabawne, więc kiedy zebrała się rodzina, oświadczyłem, że w tym roku czytać nic nie będę. "No, chyba że proroka Jeremiasza, albo co zabawniejsze fragmenty z księgi Hioba", dodałem sarkastycznie. I w tym momencie właczył się mój Dziadek. "Skoro już czytamy zawsze przy stole, to przeczytaj coś i tym razem". Przeczytałem. Co prawda, może nie najbardziej odpowiedni fragment - ewangelia św. Marka nic nie mówi na temat narodzin Chrystusa - ale za to przypominający nam, o co w tym całym narodzeniu chodzi.

Tradiszyn normalnie się zrobiła. I to za moją sprawą. Czego i Wam, drodzy Salonowicze życzę.

 

PS: opisany w poprzedniej notce proces przegrałem. O upadła Rzeczypospolito! ;)

Otis Tarda
O mnie Otis Tarda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka